Śledź mnie na:

Lubuski Chmiel (Witnica)



By  Piwny Brodacz     23.4.14    Tagi:,,, 

Jeszcze dwa dni i urlop, jeszcze tylko dwa dni... Przyznam się wam, że jak zaczynałem swoją pierwszą pracę dziwiłem się ludziom, którzy odliczali godziny do urlopu. Teraz sam to robię (a jakoś specjalnie stary nie jestem). Nie żebym miał zamiar odpoczywać jak każdy europejczyk, pierwszy tydzień to ostra praca na działce. Dopiero w drugim Wrocław i Festiwal Dobrego Piwa. Oczywiście możecie liczyć na obszerną fotorelację.

Czemu o tym piszę przy okazji Lubuskiego Chmielu? Bo podobnie oczekiwałem z utęsknieniem od niego tajemnego pilsa za 3zł (mimo tego, że piwo kosztowało mnie prawie 5zł). Szczególnie po ich zaskakującej IPA, która dała mi wiarę, że coś się w Witnicy zmienia. Świat jest okrutny dlatego na wstępie muszę zaznaczyć, że ten pils był wypuszczony na rynek przed IPA.


Patrząc na tą etykietę zmieniam zdanie o tej z IPA. Tamta była rewolucyjna jeżeli chodzi o Witnicę bo chmielowa jest jeszcze w starym stylu. Trzeba im jednak przyznać, że o dziwo pasuję jak ulał. Tylko żeby jeszcze było wiadomo co to za magiczny chmiel jest na zdjęciu (bo Witnica nie raczyła się pochwalić czym nachmielała piwo). Nawet się człowiek domyślać nie może, bo nie słyszałem o jakichkolwiek plantacjach w moim województwie. Z pomocą przychodzi internet, podobno jest jakaś pod Żaganiem. Niestety ich strona nie działa. Wracając do piwa, wygląd mnie mocno zaskoczył. Jest żywy, takie lekko mętne, ciemne złoto. Podświadomie spodziewałem się słomkowego lagera... pozytywne zaskoczenie. Negatywnym była piana, która bardzo szybko zaczęła pękać i pozostawiła po sobie śladowe ilości kożuszka.


Wytężam nos (można tak w ogóle?) i zaczynam wciągać aromaty. Te są bardzo słodkie, słodowe, może trochę nawet chlebowe. Co najlepsze nie wyczuwam wad, z których słynie Witnica (masełko czy kalafiorek). Nie jest jakoś mocno intensywnie i brakuje podstawowego atutu... chmielu. Nie wiem gdzie ludzie wyczuwają w tym owoce. W smaku jest tak samo słodko - słodowo. Wyczuwalna goryczka, jakaś taka cierpka i tępa. Trzeba jej jednak przyznać, że dobrze kontruje tę całą słodycz. Chmielowość, mimo czterokrotnej kąpieli, jest na niskim poziomie. Ledwo co da się wyczuć trawiaste smaczki. Mam też dziwne uczucie, jakby całość była chmielona świeżymi, mokrymi szyszkami chmielu (i w dodatku średnio im to wyszło). Piwo na pewno lepsze od koncerniaków ale nie zaskakuje ani nie zachwyca. Czy warte tej ceny? Na pewno nie, za 3,50zł brałbym jak pewna mniejszość narodowa zasiłek a tak... no cóż. Mityczny Pils też to nie jest, no bo gdzie ten chmiel?

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com