Śledź mnie na:

 

Dziś mam dla Was same fotki z weekendowego Lotnego Festiwalu Piwa w Zielonej Górze. Byłem tam raptem 2 godziny w sobotę, dlatego nie mam się co rozpisywać. Akurat jestem po chorobie, wolałem nie przeginać. Inna sprawa, że chłopaki z Piwnego Klubu nie mają lekko w tym roku...


Ja już chyba się starzeję, ale denerwują mnie zmiany... Blogger ostateczne zmienił wygląd UI na takie... "wielkie". Nowy Facebook to samo zrobił. Nie rozumiem tego, bo przecież o wiele mniej informacji się mieści wtedy na ekranie. Tyle dobrze, że uznali zgłoszenia (również moje) co do bugów i większość poprawili.

Inna sprawa, że akurat siedzę w domu w tym tygodniu (jakieś tabsy muszę brać) i stwierdziłem, że trzeba trochę backlog pociągnąć na stronie. Dlatego dzisiaj zajmiemy się pastry stoutem z Mermaid Brewing, który będzie ich swoistym debiutem na łamach Brodacznego Piwosza. Piwo wypiłem przy okazji weekendowego wyjazdu nad morze, a że momentami wiało jak cholera i padał zimny deszcz... wpasowało się idealnie.
 

Etykieta bez szału, ale taki był chyba zamysł akurat. W końcu nazwa wyśmiewa się trochę z mocnych lagerów, tzw. mózgotrzepów, a jak wiemy te z etykiet nie słyną raczej. Piwo za to prezentuje się przepięknie. Czarne, nieprzejrzyste, z delikatnymi przebłyskami brązowymi przy nalewaniu. Piana beżowa, wysoka i z dość dużymi bąblami tu i tam. Dają one jednak piwu dość specyficzny wygląd, tak jakby... kruszonki na cieście. Całość trzyma się też dość długo muszę przyznać.


Aromacik... intensywny, jak gołoten machen. Głównie kokos, marcepan, trochę owsa i mleczna czekolada. Gdzieś w oddali lekka korzenność się pojawia, ale w ogólnym rozrachunku jest słodko. Jak na pastry przystało. Podoba mnie się te zestawienie, ale coś czuję, że nie będzie lekko... Ku ścisłości, jest to wersja z dodanymi aromatami.

Podczas nalewania było już widać, że gęste to będzie jak syrop. 30% ekstraktu pięknie przykleja się do szkła, ale jeszcze lepiej do przełyku. Jak taki syrop na kaszel, tyle że smaczny. Wysycenie trochę (troszkę nawet) psuje odbiór, bo jest ciut za wysokie, ale szybko się o tym zapomina. Na pierwszym planie niezwyciężone trio: mleczna czekolada, kokos i marcepan. Wtóruje im wanilia i co najbardziej zaskakujące: kawa zbożowa (delikatnie kwaskowata) i coś prażonego (zapewne jęczmień). Chłopaki mieli dosyć wyłącznie słodkich przedstawicieli "stylu" i dorzucili wyraźną, ale nie dominującą kontrę do swojego piwa. To trzeba zachwalać ludzie. Goryczka też jest całkiem dobrze zaznaczona. Mam też dziwne wrażenie, że jest lekko ziołowa (i to mi jedynie w tym piwie nie pasuje). Na finiszu wychodzi słód żytni, ze swoją specyficzną kwaskowatością. Po ogrzaniu dochodzi też coś w stylu likieru kawowego. Całość przypomina trochę takie gorzkie brownie, czaicie o co mi chodzi, c' nie? 10% alko rozgrzewa z ukrycia, pięknie je schowali (pomijając wcześniej wspomniany, pozytywny likier). Biorę dziesięć panie badylarz, z miejsca.

----------

Styl: Pastry Stout
Alk: 10% Obj.
Ekstrakt: 30% Wag.
IBU: b/d
Skład: zawiera słód (jęczmienny, pszeniczny, żytni, owsiany), płatki jęczmienne, płatki pszenne, jęczmień prażony, laktoza.
Do spożycia: b/d


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com