Śledź mnie na:

Pijany Rowerzysta: Jurajskie z Ostropestem (Browar na Jurze)



By  Piwny Brodacz     25.5.14    Tagi:,,,, 

W sumie to miała być pijana krowa na rowerze ale jakoś nie wyszło. Wybrałem się na przejażdżkę po pobliskich wioskach w poszukiwaniu mućki. Tak sobie ubzdurałem, że Przewrotu Mlecznego nie wypije bez niej. Problem w tym, że jak jeszcze parę lat temu prawie każdy gospodarz miał krówkę na roli trak teraz wioski świecą pustkami. W moim regionie głównie świnie się krzątają... a te mi jakoś nie pasują. 

(klikając w mapkę odniesie was do treningu)

Pierwsza zasada pijanych rowerzystów mówi: zawsze zabieraj ze sobą piwo zastępcze. Spakowałem więc bardzo zdrowe piwo jurajskie i w drogę. Pierwsza wioska i totalny brak krówek, jakoś mnie to nie zniechęciło. Na swojej drodze miałem jeszcze parę miejsc, w których wydawało mi się że spotkam te ustrojstwa produkujące mleko.



Oczywiście jak się później okazało, krowy wymarły i tyle. Popytałem się w paru miejscach i jako odpowiedź dostawałem głównie zdziwione miny. Szkoda wyjazdu więc postanowiłem pojeździć trochę po lasach i zakończyć wypad nad jeziorem. Było mokro i w sumie bardzo przyjemnie się jeździło, jak patrzę na pogodę dzisiaj to aż mnie ciarki chwytają, duchota straszna.




Gdy bidon był już prawie pusty na horyzoncie pokazało się moje ulubione jezioro. Co prawda w sezonie jest tak zatłoczone różnymi pojazdami wodnymi jak autostrada do Zakopca ale ma swój urok, szczególnie w błotnistych rejonach. Miała być panoramka, ale coś nie wyszło i jest tylko połowa, meh.


Sięgając po piwo do plecaka miałem obawy, trochę już tam leżało a jest dość ciepło. Chwyciłem butelkę i od razu wrzuciłem do wody. Była za ciepła nawet jak na moje standardy. Walnąłem się na glebę i dopiero po paru minutach coś zauważyłem, tutaj w ogóle nie ma ludzi. Ja rozumie, że to końcówka plaży i w dodatku obrośnięta trawą ale nawet po piaszczystej stronie nikogo nie było. No nic, czas coś wypić.


Etykieta piwa mocno przypomina (przynajmniej stylem) tą ze Świątecznego. Tak samo nawet się marszczy, za mało kleju czy jaka cholera? Kolor samego trunku bez zarzutu, złote, klarowne, ciemniejsze niż zwykłe sklepowe lagery. Piana miała lekkie problemy, szczególnie zbita nie była ale utrzymywała się dość długo.


Jezus maria sąsiad właśnie wrócił chopperem cały odziany w skórę... ja siedzę w samych gaciach i ledwo co wytrzymuję... ale ja nie o tym miałem. Aromat mocno chmielowy, cytrusowy, słodki. Na pewno mocniejszy niż w ostatniej warce Strażackiego co już i tak jest wielkim osiągnięciem w środowisku lagerów. W sumie to nie wiem jak ostropest pachnie ale chyba go nie wyczuwam. Właśnie, ostropest. Podobno bardzo dobrze wpływa na wątrobę. Jakby mnie jakiś natręt zaczepiał, że niby alkoholizuje się w miejscu publicznym jakim niby jest jezioro mógłbym mu odpowiedzieć, że piję lekarstwo na wątrobę. Heheszki. W smaku na pewno za ciepłe, kąpiel w jeziorze nie pomogła zbytnio. Temperatura ukazała jednak chyba te zielsko, którego browarnik z Zawiercia użył. Wyczuwalny posmak ziaren, jak w chlebie pełnoziarnistym. Łączy się to całkiem fajnie ze średnią ale wyraźną cytrusową goryczką. Oprócz tego wszechobecne owoce i lekka słodowa słodycz. Ogólne wrażenia bardzo przyjemne, lekkie i dość orzeźwiające nawet jak na tą temperaturę, chłodniejsze byłoby na pewno lepsze (ale co ja mam zrobić, lodówki do plecaka nie zmieszczę). Wysycenie średnie, w ogóle nie przeszkadza w piciu. Moja wątroba od razu czuje się lepiej.



Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com