Śledź mnie na:

Lodzermensch (Piwoteka)



By  Piwny Brodacz     3.12.15    Tagi:,,,, 

Piliście kiedyś piwo w stylu chociebuskim? Ja też nie. Słyszeliście w ogóle o czymś takim? Ja też nie. Styl ten wywodzi się z niemieckiego miasta Cottbus (do 1031 roku polski Chociebuż) i jak nam uświadamia etykieta, został on zasztyletowany przez Bawarskie Prawo Czystości. Piwoteka, jak to ma w swoim zwyczaju, postanowiła wskrzesić ten styl wraz z Marcinem Chmielarzem.

Skoro to niemieckie piwo ma polskie korzenie postanowiłem je otworzyć na niemieckim piecu ze stalowymi elementami z polskiej fabryki. A co, w końcu mam taki w piwnicy (i sam go po części odrestaurowałem). Co czyni ten wymarły styl piwa wyjątkowym? Ano po pierwsze jest to pewnego rodzaju kwas. Po drugie do jego produkcji używa się miodu, cukru i owsa. Warto wspomnieć, że sam trunek został specjalnie uwarzony na Beer Geek Madness 3. 


Na piwotekowych etykietach znowu mamy powrót do białej sylwetki postaci na czarnym tle. Im więcej butelek w tym stylu widzę tym bardziej zdaję sobie sprawę, że Piwoteka ma jeden z najlepszych pomysłów  na etykiety w kraju. Ciężko jest wymyślić szablon, który będzie pasował do każdego stylu. Im się to udało. Chwyciłem za kufel, bo takie szkło poleca browar, i zacząłem nalewać. W trakcie butelka powędrowała bardzo wysoko, dlaczego? Ano piana nie chciała się za cholerę utworzyć. Kolor piwa oceniłbym na bladozłoty, a nawet słomkowy pod światło. Jest też delikatnie zamglone.


Trochę się człowiek musi namęczyć żeby coś wywąchać. Intensywnością nasz Heinrich się niestety nie popisał. Na pewno jest szeroko pojęta zbożowość, która robi za podstawę aromatu wraz z płatkami owsianymi. Do tego miód, który o dziwo nie wprowadza wszechobecnej słodkości. Coś jakby wersja fit pszczelego nektaru. Wyrazista, ale też smukła i delikatna zarazem. W tym odczuciu może też pomagać lekka kwaskowatość podobna do zsiadłego mleka. Bądź co bądź fajny zapaszek, jam jest prosty chłop (prawie) ze wsi i takie klimaty mocno kojarzą mi się z wakacjami u ciotki i kradzieżą marchewek jej sąsiadowi. Szkoda, że całość nie jest chociaż trochę bardziej wyrazista.

Po pierwszym łyku odetchnąłem z ulgą. Tutaj nie będzie problemu z wyszukaniem smaków. Co wydaje się dość dziwne piwo jest cholernie lekkie jak na 12,5% ekstraktu. Pijałem grodziskie, które mnie bardziej zapychały. Nagazowanie wydaję się adekwatne do ogólnej rześkości, uznajmy, że jest dość wysokie. No to teraz tak, zacznijmy może od... zbożowości przypominającej trochę chleb razowy. Potem mamy kwaskowatość, która idealnie łączy się z chlebem. Atakuje jak igła w język, ale tak... przyjemnie. Na ratunek przychodzi miód, może i nie jest jakoś szczególnie intensywny, ale robi robotę i uspokaja trochę towarzystwo. Goryczki praktycznie żadnej, na jej miejscu pozostał kwasek, który coraz bardziej przypomina mi moje pierwsze doświadczenia z cytryną, gdy byłem jeszcze mały, śliczny i miałem rasowego mulleta zamiast włosów. Patrząc na skład mogłoby się wydawać, że nasz Lodzermensch będzie słodki, ale wcale taki nie jest. Jest orzeźwiający, cholernie pijalny i przez to nie zauważyłem nawet jak szybko uciekł mi z kufla. Przy większej ilości może się to okazać zdradliwe. Całość na pewno nie dostarcza walorów smakowych np takiego RISa, ale wątpię aby o to chodziło w stylu chociebuskim. To prosty kwas, ale za to jaki pyszny.

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com