Śledź mnie na:

Szwejk (Bojanowo)



By  Piwny Brodacz     22.4.15    Tagi:,,,, 

Browar Bojanowo, jak i reszta grupy BRJ, nie ma lekko ostatnio. Dużo blogów olewa ich piwa, bo przecież Pan Jakubiak to taka zła persona i w ogóle szatan piwnego światka. Jest też aspekt braku czasu, kazylion rzemieślniczych premier robi swoje i mało kto ma czas na biedne browary regionalne. Jak przy pierwszym argumencie uważam, że trzeba oddzielić grubą kreską piwo od wypowiedzi ich właściciela tak przy drugim muszę się niestety zgodzić.

Są jednak chwile, gdy nawet zabiegany piwopijca ma czas skoczyć do żabojada kupić, o dziwo, ekskluzywne dla tej sieci sklepów piwo. Czyżby jakaś zawiła strategia dostarczenia trunku do jak największej rzeszy odbiorców? W sumie nie musisz się martwić o hurtownie a sam produkt trafia w każdy zakątek kraju (a przynajmniej tam gdzie żabi gatunek występuje). Co do czasu na degustacje… nie będę kłamał i napiszę, że leżało w piwnicy ponad miesiąc jeżeli mnie pamięć nie myli.


Tak jak etykieta w Maorysie była krokiem do przodu tak Szwejk wygląda wręcz paskudnie i starodawnie. Dziwny odcień zieleni też nie pomaga i całość wygląda dość nudnie, tanio i wywołuje skojarzenia z piwami mocnymi za 1,5zł. A może to tylko moje wymysły? Mamy też nową butelkę na styl Kormoranowych. Nie bardzo przypadła mi do gustu bo nie jestem szczególnym fanem jakichkolwiek oznaczeń na szkle (oprócz naklejonych/namalowanych etykiet). W szklanicy piwo wygląda dość zgrabnie. Ma iście złoty kolor, średnio mętne (aczkolwiek i tak za mocno jak na pilsa). Piana bielutka, dość zbita i wysoka. Utrzymuje się też stosunkowo długo.


Spytałem się Was na facebooku dlaczego Szwejk spotkał się z tak mocnym hejtem gdy tylko trafił na półki sklepowe i muszę przyznać, że Wasze odpowiedzi mnie zszokowały. Wiadomym jest, że w piwach rzemieślniczych/regionalnych ciężko jest utrzymać powtarzającą się jakość ale w życiu bym nie powiedział, że można tego zielonego ludka użyć jako przykładu prawie każdej znanej nam wady piwnej. Zacznijmy od aromatu, może i jest średnio intensywny i nie bardzo mu się chcę wytrzymać do końca ale za to jest całkiem przyjemny, orzeźwiający i co najważniejsze bez wad. Ziołowo-trawiasty, chmielowy zapaszek wspomagany przez nutę... mięty? W smaku jest raczej delikatne (nie mylić z wodnistym) ale też wytrawne. Chmiele szaleją i tylko raz na jakiś czas dają dojść do głosu i tak słabej już słodowości. Bardzo fajna trawiastość i zioła, tak jak w aromacie. Goryczka niska ale przyjemna, ziołowa. Nagazowanie średnie, pasuje idealnie. Wad znowu żadnych. Zdziwił mnie brak jakiegokolwiek masełka, w końcu jest to pewnego rodzaju czeskie podejście do piwa. Nie jest to jednak pils, brak mu wyrazistości, zdecydowania i powera ale jako orzeźwiające jasne niefiltrowane sprawdza się idealnie. Osobiście na pewno sięgnę po nie ponownie gdy będę potrzebował wypić coś mało skomplikowanego, no chyba że trafię na słabszą butelkę... Kompletnie inne doznania smakowe możecie przeczytać na przykład u Jerrego.

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com