Śledź mnie na:

Żelki, misie i tonik



By  Piwny Brodacz     26.7.23    Tagi:,,,,, 

 


Ostatnimi czasy nasz polski krafcik bardzo rzadko zaskakuje pozytywnie. Ta cała pastry-stagnacja doprowadza mnie do szału szczerze mówiąc. Mulące to jest zazwyczaj i jeszcze z toną laktozy, której mam już serdecznie dość w piwach. Są jednak... momenty.


Zupełnie przez przypadek, będąc w kawiarni w Łagowie z żoną, zobaczyłem w lodówce bezalkoholowe IPA z kawą i tonikiem od Kyoto - czyli tak naprawdę palarni kawy, a nie browaru. Odkrycie tegorocznych wakacji według mnie.





No ale może zacznijmy od początku, czyli od kolejnego wyjazdu gravelowego. Zabrałem ze sobą aparat, bo testowałem nową torbę na kierownicę. Już Wam mogę napisać, że jest w pytkę (głównie przez większy rozmiar i wkładkę usztywniającą). Uprzedzam pytania, swoje torby kupuję u Daniela, który szyje wszystko ręcznie - Pathfinder Gear. Tak na marginesie... zastanawialiście się kiedyś jaki sens ma wypełnianie dziur, przepraszam, wykruszeń w drodze pełną cegłą z rozbiórki? 





Trasa po lokalnych jeziorach, powiedzmy, że pół na pół asfalt-szutry. Łącznie wyszło coś około 80km. Byłem w parku przy zamku w Łagowie. Odwiedziłem drewniane miśki w Niedźwiedziu. Sprawdziłem też stan wycinki w lasach lubuskich, niestety największy odkąd pamiętam (a mieszkam tu całe życie). Pogoda dopisała, mimo upałów. Osobiście wolę (na rowerze, bo tak normalnie to nie) cieplejsze dni, mimo naturalnego swetra pod koszulką.





Tak parzę na swojego Krossa i chyba zrobię wam mini recenzję tego roweru. Dlaczego go kupiłem i jak wygląda eksploatacja. W skrócie: nie chcę, aby ktoś popełnił błąd i kupił go myśląc, że przecie Kross to dobra, polska marka...





No, ale co z tym napojem zapytacie. Co w nim takiego odkrywczego? Już spieszę z odpowiedzią. Nie wyobrażam sobie nic lepszego (no może jest na równi tylko z grodziskim) w naszym polskim krafciku na te upalne dni. Mamy tu bowiem dobrą podstawę IPA, bez brzeczki znanej z bezalkoholowych piw. Większość to sam tonic z kawą, dobrej jakości muszę zaznaczyć, ale czuć też nuty chmielowe. Te zaskakująco dobrze wkomponowały się w resztę. Ogólnie jest jak tort na weselu: dobre, nie za  słodkie. Mógłbym to zabierać na każdą wycieczkę gravelową, ale już mi się powoli zapas kończy...





I tak to się żyje jakoś na tej wsi. Gravelowe przygody, foteczki, spokojna jazda. Wyrosłem już ze ścigania się. Kurde... naprawdę stary się robię.





Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com