Śledź mnie na:

 


Co rok przychodzi jesień i co rok jest to samo... człowiek dziwi się jak mu szybko znikają zapasy z piwnicy. Znowu trzeba będzie zajechać do specjalistycznego sklepu, bo nie oszukujmy się... w Lidlaczu jakiś proper ciemniaków nie uświadczysz. A przynajmniej nie we wrześniu.


Dzisiaj wyciągnąłem ostatnią butelkę z premierowych piw leżakującego odłamu Pinty, czyli Pinta Barrel Brewing. Nie powiem, trochę mi to zajęło. Przynajmniej miałem co wypić w ten chłodny, wrześniowy wieczór.




Etykieta seryjna, na przyjemnym, grubym papierze. Pasuje do, jakby to powiedzieć... premium podejścia browaru. W końcu chłopaki nie bawią się w zwykłe piwa. Kolor trunku w szkle ciemny, ale z  mocno widocznymi przebłyskami rubinowymi. Piana nikła, szybko redukująca się.


Dajcie mu się swobodnie ogrzać. Wyjdą Wam wtedy wszystkie potrzebne nuty w aromacie. Suszone owoce, karmelik, ale też wyraźny brązowy cukier i miód delikatnie gryczany. Wiadomka, że słody też się pałętają w tym tłumie. Dopełnieniem jest delikatne drewno i wanilia. Przyjemnie, ale za wysoko z kapci nie wyskoczycie, jeżeli wiecie o co mi chodzi.

Czy jest to syrop? O dziwo nie. Insights nie odbiega niczym od zwykłych barley wine. Nie oznacza to oczywiście, że jest wodnisty, broń Boże. Ciałko należy do tych bardziej puszystych. Wysycenie średnie do niskiego. Może ciut za mocne jak na takie piwo. Smakowo wszystko co możliwe, na serio. Rodzynki w sosie toffi, pieczywo (ale nie przypieczone) polane karmelem, biszkopty polane melasą. No wybierzcie sobie co chcecie. Mocno słodowe, słodkie, ale też jakoś nieszczególnie ulepkowe. Na pewno pomaga to niezalepiające ciałko. Goryczka niska i bardzo krótka. Szybko przechodzimy w słodki, kwiatowy finisz z nutami ciemnych owoców. Gdzie ta beczka zapytacie... a no jest, a jakże. Co prawda bardziej w tyle, ale według mnie spina wszystko w całość. Delikatnie waniliowe jest to drewno też. Przy takim piwie powinno się spędzać mroźne wieczory.

----------

Styl: Barrel Aged Barley Wine
Alk: 12%
Ekstrakt: 27,5%
IBU: b/d
Skład: zawiera słód jęczmienny.
Do spożycia: 16.03.2023

 


Boże jak mnie tutaj dawno nie było. Parę niedziel przegapiłem, że się tak wyrażę. Mały detoks od opisywania piw się przydaje. Inna sprawa, że w końcu nadchodzi mój ulubiony okres jeżeli brać pod uwagę tylko nasz najukochańszy trunek. Dobrze wiecie, że wolę ciemne, zazwyczaj mocniejsze piwa.


Powrót do pisania zaczniemy jednak od czegoś jasnego i na swój sposób lekkiego. Butelka kupiona przez żonę podczas zakupów u niemieckiego najeźdźcy. Kooperacja AleBrowaru z teksańskim browarem Hold Out Brewing. Zapowiada się obiecująco, póki człowiek nie przeczyta etykiety. IPA z miodem rzepakowym? Ale jak to? Od razu przypomniały mi się przyjemne czasy piw z miodem gryczanym, ale w tym przypadku jakoś tak... no nie wiem. 




Patrząc na etykietę nigdy bym nie powiedział, że to piwo z AleBrowaru. Tak to już jednak jest, że wiele browarów pozbywa się swojego znaku rozpoznawczego dla nowych serii. Artezan ma podobnie. Co do tej... jest OK. Nie rozumiem zmiany czcionki w nazwie, ale sama grafika na plus. Piwo ma kolor typowego lagera, złote, przejrzyste. Piana niska, szybko się ulotniła.



Słabo jest, co tu dużo mówić. W zapachu głównie kwiatowo (z dużym skojarzeniem miodowym/nektarowym) i może odrobiną cytrusów. Nieszczególnie intensywne, trzeba się nawąchać, aby coś wyczuć. Już nie wspomnę o tym, że z butelki zajechało mi lagerem bez ambicji.


Czytam opis chmieli i jakoś nie mogę w to uwierzyć... Ale może od początku. Konsystencja nawet spoko, jak dobry, chrupki pils. Wystarczająco wysycone, do wypicia w parę butelek podczas grilla w upalne popołudnie. Problem w tym, że nie dość, że miała to być IPA, to jeszcze jest to kooperacja z teksańskim browarem. Co dostaliśmy? Jakieś tam nuty chmielowe, głównie żywiczno-trawiaste, na bardzo wyraźnej podbudowie słodowej. Co najwyżej bym to nazwał (z braku lepszego stylu) american lagerem, a nie IPA. Gdzie jest ananas, cytryna, gruszka? Czytając metryczkę chmieli wygląda to naprawdę obiecująco. Goryczka taka se, łodygowa głównie. Dopiero finisz pokazuje zmarnowany potencjał. Czuć trochę ananasa mocno skontrowanego cytryną, ale to już za późno jak dla mnie. Szkoda. Plusem jest to, że nie jest ulepkowe, bo sam miód gdzieś się zagubił w smaku.


----------


Styl: IPA

Alk: 6%

Ekstrakt: 14%

IBU: b/d

Skład: słód jęczmienny, miód rzepakowy, chmiel (Sultana Lupulin, Calypso, Lotus Lupulin, BarthHaas Flex), drożdże USWC Chico.

Do spożycia: 23.08.2023


Facebook Browaru


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com