Śledź mnie na:

Don't Sleep In The Forest (Nepomucen i Weird Beard)



By  Piwny Brodacz     11.9.19    Tagi:,,,,, 

No popatrzcie, jednak znalazłem w piwnicy (czekając na wyniki ankiety na fejsie) coś, co nie jest po terminie. Nadal jest to ciemne piwo, ale nie mam co wybrzydzać. Już nawet nie pamiętam kiedy i gdzie je kupiłem szczerze mówiąc...

Najśmieszniejsze jest jednak to, że kompletnie nie wiedziałem co kupuję. Inaczej, byłem w błędzie po prostu. Myślałem, że będzie to stout typowo amerykański, z cytrusami itp. Na szczęście się myliłem, oj bardzo się myliłem. Kolaboracja z browarem Weird Beard okazała się bowiem dość... iglasta.



Najpierw jednak trochę o etykiecie, która jest przekozacka zwyczajnie rzecz ujmując. Grafika jak z dawnych gier ery pixela i dobrze zaadoptowane miejsce na tekst. Wszystko tutaj gra, od kolorków po sylwetkę stwora i specyficzne wycięcie etykiety. Kapsel firmowy, bardziej pasowałby czarny (i oczywiście bez napisów, z samym logo). Piwo jest czarne, nieprzejrzyste. Beżowa piana, wysoka na jeden palec i zbita dość mocno. Klasyczny wygląd ciemnego, grubego piwa trzeba przyznać.


Gdyby spanie w lesie miało mi dać takie zapaszki to uwierzcie mi, już bym dawno się spakował i wyruszył, na przykład w Bieszczady. Nawet sobie nie zdawałem sprawy z tego, jak bardzo brakowało mi takich stoutowych nut. Przepiękny aromat czystej kawy, jak przy dobrze wyleżakowanym coldbrew. Iglaki bardziej w tle, ale nadal spokojnie wyczuwalne. Do tego odrobina żywicy.

Pierwszy łyk potwierdził tylko moje przypuszczenia. Trzeba mu się dać chwilkę ogrzać jednak. Ciałko w miarę spoko, ale nie pogardziłbym trochę wyższym balingiem. Mimo tego czuć taką swoistą aksamitność, szczególnie dzięki niewysokiemu nagazowaniu. Smakowo na pierwszym planie znowu kawa (coldbrew z Etno mi najszybciej przyszedł na myśl), ale tym razem wspiera ją odrobina gorzkiej czekolady. Oczywiście nie zapominajmy o paloności, która po części wywodzi się z kawy, a po części z jęczmienia. Momentami zdaje się dominować ta zbożowa. Iglaki znowu robią za wyraźne tło. Goryczka średnia, oczywiście palona. Finisz to dziwaczne połączenie kawy i żywicy (a jednak jest akcent american). Długi i szeroki (zalegający), jak stąd do w... no wiecie.  Całość wytrawna, ostra, lekko sado-maso nawet. Lubię to, mocno. Chyba właśnie tego mi było trzeba dzisiaj. Alkohol ukryty w 100%.

----------

Styl: American Forest Stout
Alk: 7% Obj.
Ekstrakt: 18°
IBU: 2,5/6
Skład: słód jęczmienny, jęczmień prażony, gałązki świerku, chmiel, kawa, drożdże.
Do spożycia: 01.03.2020

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com