Śledź mnie na:

Kord Whiskey (Jan Olbracht)



By  Piwny Brodacz     21.9.17    Tagi:,,,,,,, 

Wyskoczyła mi ostatnio informacja na fejsie, że Jan Olbracht wypuszcza nową warkę Korda na rynek. Tak się akurat składa, że mam poprzednią w piwnicy. Jak beznadziejnym wieszczem craftu musiałbym być, aby nie poinformować Was o stanie tegoż piwa? Zawsze warto zweryfikować hype, a Kord zahajpowany był strasznie z tego co pamiętam.

W sumie to już nawet nie pamiętam kiedy i gdzie go kupiłem. Wiem jednak, że były cztery wersje. Mi trafiła się leżakowana w beczce po whisky (Jack Daniels), a były jeszcze z koniakiem, bourbonem i brandy. 



Ładna butelka trzeba przyznać. Bije "czymś lepszym" na odległość, szczególnie z tymi złotymi "maziajami" na szkle. Kolor piwa oceniam na mocną, ciemną herbatę (lub jak kto woli mahoń). Klarowne. Niestety praktycznie bez piany, no ale czego się spodziewać przy tak wysokiej dawce alkoholu.


Napiszę tak... mam dość spory problem z aromatem. Z jednej strony pieści nas nieziemski miks owocowy, w którym na szczególną uwagę zasługują rodzynki i daktyle. Do tego przyjemny karmel, ale taki nienachalny i wanilia. Coś mnie jeszcze gryzie w nos, jakieś przyprawy... niestety ciężko jest wyczuć czy to na pewno goździk. Z drugiej strony jednak... mamy alkohol i to taki dziwnie zachowujący się. Raz pachnie całkiem spoko, jak dobry bimber (czytaj w miarę ok whisky), a raz jak istny rozpuszczalnik. Na szczęście nie dominuje nad resztą, więc możemy przymknąć oko na jego fanaberie.

Ok, zapomnijcie o tym narzekaniu w poprzednim akapicie. Kord już po pierwszym łyku miał mnie w garści, głównie przez swoją gęstość. Rozlewa się po przełyku jak miód, a wysycenie jest (tak jakbyście się tego spodziewali) dość niskie. Słodowość pełną gębą, w dodatku taka, która Was przytuli w najgorszych chwilach życia. Znowu na pierwszym planie suszone owoce (rodzynki, daktyle), ale też pare świeżych (winogron, bardzo delikatna pomarańcza). Zlepione ze sobą niezapychającym karmelem i doprawione przyjemnie gryzącymi przyprawami. Tutaj moooże delikatnie wyróżnia się pieprz. No i wanilia, nie zapominajmy o wanilii. Jak łatwo się jest domyślić całość jest nieziemsko słodka, ale mnie to w przedstawionej postaci nie odpycha. Goryczki... no nie ma zbytnio. Jakoś się jej jednak w barley wine nie spodziewałem. Co? Że to niby quint jest? No właśnie tak nie do końca. Finisz uwydatnia beczkę i to właśnie tutaj pojawia się nuta alkoholu, tak idealnie ukryta wcześniej. Jest przyjemna, nie gryzie i nie szczypie. Chce nas zgładzić po cichu jak jakiś asasyn. Po chwili stwierdzam, że rzeczywiście ma to w sobie zalążki whisky, ale nie zakrywają one samego piwa. Naprawdę złożony i cholernie smaczny trunek.

----------

Styl: Quintuple / BarleyWine
Alk: 12% Obj.
Ekstrakt: 26°
IBU: b/d
Skład: zawiera słód jęczmienny, pszeniczny, owsiany.
Do spożycia: 23.03.2018

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

2 komentarze:

  1. u mnie jeszcze leży nie mogę się zabrać, może w chłodniejsze zimowe wieczory...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jack Daniels to nie whisky to bourbon.

    OdpowiedzUsuń


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com