Śledź mnie na:

All Ryed! (Pinta i Tanker)



By  Piwny Brodacz     10.5.16    Tagi:,,,,, 

Zabrzmię teraz trochę beznamiętnie i w pewnym sensie jak heretyk, ale... w polskim crafcie brakuje prostoty. Od razu zaznaczam, dobrej prostoty. Nie chodzi mi tu o kolejnego single-hopa, ale o lekko podkręcone i z pozoru zwyczajne style piwne.

Większość z Was słysząc słowo "lager" na pewno się krzywi i czuje lekki niesmak. Jest to zrozumiałe, w naszym kraju lager jest traktowany na równi z eurolagerami, w których często i gęsto pojawiają się wady i do których przyzwyczaiły nas koncerny. Tę mentalność chce zmienić browar Pinta wypuszczając żytniego lagera w kolaboracji z estońskim browarem Tanker. Piwo powinno być idealne na zbliżające się upały, sprawdźmy więc czy tak rzeczywiście jest.



Trzeba było kolaboracji (znowu) aby Pinta umieściła na swojej butelce etykietę, która się wyróżnia i w dodatku oczarowuje. Większość grafik pintowskich jest jakaś taka bezpłciowa... w tym przypadku jest odwrotnie. Wyrazisty, tryskający energią tank przyciąga wzrok. Dałbym dużą okejkę gdybym był blogerką modową. Tak samo piwo, ma wyraźny złoty kolor i jest tylko delikatnie zmętnione. Śnieżnobiała piana rośnie na dwa palce i z początku wydaje się być zbita. Zaczyna szybko opadać, ale o dziwo zatrzymuje się w granicy jednego palca i tak pozostaje przez większość picia. Pozostawia też po sobie całkiem zacny lacing.


Aromat nie jest jakoś mocno intensywny, ale przy tym stylu można to puścić płazem. Z początku bardzo słodowy, słodki, karmelowy. Po paru kolejnych niuchach wychodzą nuty żytnie, kojarzące się z dodanymi bochenkami czerstwego chleba (bodajże 200 sztuk). Bardzo daleko w tle majaczą chmiele, głównie cytrusy. Jak to mi jednak ktoś kiedyś powiedział: "Lagera się nie wącha, lagera się pije". No więc...

Już po pierwszym łyku okazuje się, że All Ryed! jest cholernie sesyjnym i lekkim piwem. Niby się tego spodziewałem, ale przecież pełno tu żyta... A jednak, gasi pragnienie lepiej niż niejedno grodziskie. Nagazowanie średnie do wysokiego, wystarczające, jak na mój gust. Po pierwszym łyku wydawało się mocno słodowe, słodkie. Dopiero przy kolejnych inicjatywę przejęło żyto, całość zaczęła być specyficznie kwaskowata i czerstwa. Bardzo mi się to spodobało, szczególnie przy tak dużej lekkości samego trunku. Goryczka krótka, punktowa wręcz, według mnie za słaba (ale w sumie to "tylko" lager przecież). Jej profil wydał mi się lekko żywiczny. Finisz na szczęście jest wyraźniejszy. Coś pokroju żyta zmieszanego z ziemią i zlepionego odrobiną żywicy. Zaskakujące jest to, jak dużo żyta jest w tym piwie a jak mało pełni, którą w końcu żyto wnosi zazwyczaj do naszego ulubionego trunku. Takie lagery to ja mogę pić litrami. 

----------

Styl: Rye Lager
Alk: 5,8% Obj.
Ekstrakt: 14% Wag.
IBU: b/d
Skład: słód (pilzneński, żytni, caramunich typ I, cararye), chleb żytni, chmiel (Amarillo, Columbus), drożdże Fermentis Saflager W 34/70.
Do spożycia: 21.09.2016

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com