Śledź mnie na:

Stout Owsiany (Wrężel)



By  Piwny Brodacz     5.2.15    Tagi:,,,, 

Jak niektórzy wiedzą uwarzyłem jakiś czas temu swoją trzecią warkę piwa w życiu. Wymyśliłem sobie, że dodam do stoutu owsianego trochę skórki pomarańczy, innymi słowy curacao. Poszedłem na łatwiznę i kupiłem gotowy zestaw surowców plus owe skórki. Co mi wyszło? Ano taki trochę schwarzbier z curacao. Dlaczego? W zacieraniu jeszcze raczkuje, skórek dodałem za dużo i co za tym idzie słodów miałem za mało, o płatkach owsianych nie wspomnę. Nauczka na przyszłość.

Przez to wszystko nabrałem ochoty na jakiegoś porządnego stout'a, owsianego w dodatku. Moja piwniczka parę przedstawicieli stylu przechowuje, niestety tylko jeden z nich posiadał płatki owsa w zasypie. Jest to też pierwsze piwo z browaru kontraktowego Wrężel na blogu więc bijmy mu brawo, niech się nie wstydzi i pokaże co umie. "It's your time to shine!" jak to mówią. 


Butelka oblepiona etykietą, która ni za cholerę się szkła nie puści, no chyba że w kawałkach. Trudno, trzeba będzie zrobić miejsce na półce. Co do nadruku, jest prosty, trochę jak z szablonu jakiegoś. Na samym środku odręczny rysunek młyna i dość dziwna czcionka, trochę kiczowata. Na całość nałożony efekt negatywu wprost z taniego programu do obróbki zdjęć. Specjalnie źle to nie wygląda ale dupy też nie urywa. Piwo ma kolor ciemnobrunatny, wydaje się gęste i jest na pewno nieprzejrzyste. Piana trochę dramatyczna, przez ułamek sekundy wydawało się, że będzie wysoka, zbita i utrzymująca się. Życie szybko zweryfikowało te nadzieje i nie zdążyłem nawet jej donieść do domu po zrobieniu zdjęć. 


Aromat z butelki zapowiadał piękne zapaszki. Był mocno kawowy z odrobiną gorzkiej czekolady. Ze szkła jednak... troszku się zmienił. Po pierwsze jego intensywność opadła jak szczeny Hiszpanów dwie sekundy przed końcem podstawowego czasu gry w meczu o brąz na mistrzostwach w piłce ręcznej. Po drugie jego profil zmienił się diametralnie, mleczna czekolada, średnia paloność, jakbym miał się uprzeć to nawet lekkie masełko. Co z tego jednak jak po paru łykach już nic człowiek nie wywącha. Ekstrakt 11,5% i 4,5% alkoholu. W sumie to powinno trochę tłumaczyć lekkość aromatu... mam jednak poczucie, że na siłę chcę tu kogoś usprawiedliwić. W smaku jest wyraźniejsze i na pewno bardziej oblepiające niż mój domowy wymysł z curacao. Jest palone po całości ale bardziej przy finiszu. Wytrawne z gorzką czekoladą i odrobiną kawy, w sumie to spodziewałem się czegoś łagodniejszego... ot takie miłe zaskoczenie. Pod koniec średnia, albo nawet dość mocna jak na stout goryczka po której pozostaje już tylko wcześniej wspomniana paloność. W sumie to za dużo tych "w sumie" w jednym tekście. Wszędobylska owsianka, lekka ale dość wyraźna, skleja wszystko w całość, nie ma śladu po masełku czy mlecznej czekoladzie. Nagazowanie troszeczkę za wysokie, wchodzi z butem na twarz gdy człowiek zaczyna myśleć o oblepiającej gładkości w ustach. Piwo zaskakujące, aromat do bani ale nadrabia smakiem. Pije się szybko i przyjemnie, tak jak wskazują na to parametry. Mam jednak lekki niedosyt... za cholerę nie wiem dlaczego.

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

3 komentarze:

  1. Patryk, chyba szczeny Hiszpanów? ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. "Butelka oblepiona etykietą, która ni za cholerę się szkła nie puści, no chyba że w kawałkach. Trudno, trzeba będzie zrobić miejsce na półce" - wlej wrzątek do butelki, poczekaj minutę albo dwie i etykieta powinna zejść bez problemu.

    OdpowiedzUsuń


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com