Śledź mnie na:

Koncernowe specjalności prosto od Księciunia



By  Piwny Brodacz     31.7.14    Tagi:,,,,,,, 

Pisanie o piwach koncernowych jest trudne. Nie dlatego, że zazwyczaj są to siki albo inne mało smaczne i nudnawe płyny. Głównie dlatego, że bardzo duża ilość osób twierdzi, że koncerny nie potrafią wypuścić czegoś dobrego. Nawet jeżeli zdarzy się cud to i tak tych ludzi nie przekonasz, przecie to duży browar, jak oni mogą się znać na piwie?! (insert sarkazm here)

Jeszcze gorzej jest gdy takowy koncern bierze się za inne style niż eurolager. Pierwsze co się pojawia w internetach to zarzuty o podszywanie się pod browary regionalne i rzemieślnicze. Sam się łapie na takich zamysłach ale staram się być powściągliwy. Dobrym przykładem jest Żywiecki Porter, lub ostatnio Argus z Lidla. Ten ostatni to niby nie koncern (do końca nie wiadomo kto go uwarzył) ale można go podciągnąć pod ten temat. Skąd pomysł na zdegustowanie Książęcych?



Na pewno słyszeliście o akcji Kompanii Piwowarskiej, która jakoś w kwietniu wysłała grupie blogerów prezent. Bardzo ładnie zapakowane piwa z serii Książęce i książka kucharska z przepisami na bazie piwa. Przyznam się szczerze, że byłem mocno zaskoczony jakością owej książki. Co do piw... no cóż. Obiecałem sobie, że zrobię degustacje wszystkich. Ciężko mi to szło, prawie miesiąc na jedną butelkę wyszło. 


Jeżeli mam być szczery to jedyną okazją, przy której wypiłem prawie wszystkie piwa z tej serii był sylwester parę lat temu. Nic innego nie mieli przy barze i jakoś dziwnie dobrze wchodziły, szczególnie pszeniczne. Lekko zachwycony sięgnąłem później po, jeżeli dobrze pamiętam, czerwonego lagera i mnie odrzuciło. Wysoką tolerancje wcześniejszego picia zrzuciłem na upojenie sylwestrowe i zapomniałem kompletnie o tych piwach premium. Prezent okazał się jednak pretekstem aby powrócić do nich i napisać coś dla potomności. Przyznać im trzeba, że się postarali. Przy każdym mamy dedykowany kapsel i etykietę, która może i trochę trąci koncernowymi pomysłami na reklamę ale także jest miła dla oka.

Złote Pszeniczne:


Najlepsze z całej czwórki, a przynajmniej kiedyś tak myślałem. Nalewa się dość fajnie, mocno zmętnione. Już słyszę głosy internetu, że pewnie dodali jakiegoś zamulacza, no bo jak inaczej. Piana niestety nie jest już tak przyjemna, bardzo szybko się redukuje do małego kożuszka. Jak by na to człowiek nie spojrzał, jest zachęcająco.


Aromat średnio intensywny. Taki jakiś cytrynowy zamiast bananowy. Coś pokroju kwasku cytrynowego w proszku, albo jeszcze lepiej, takiego taniego soku z cytryny, którego bym za cholerę nie dodał do herbaty. Toż to pewnie powoduje raka. Dodatkowo mamy masełko lekkie. "Haha, chciałeś być zawzięty i teraz masz!" krzyczą hejty w mojej głowie. W smaku dużo słodyczy słodowej i kompletny, rzadko spotykany nawet jak na pszenicę, brak goryczy. Pustka pod koniec, to woda już daje więcej walorów smakowych. Przy dłuższym piciu może i da się wyczuć jakieś tam walory zbożowe ale całość jest i tak płaska i wodnista. Niskie nagazowanie jak na pszenice, szczególnie tak niezapychającą. Co ja takiego zrobiłem?

Ryżowe:


Kolorem jakoś mocno nie zaskakuje, no i w sumie to nie musi. Słomkowe, klarowne, wręcz książkowe. Piana brzydka, dziurawa, zachowuje się trochę jak jakieś monstrum bulgoczące. Trochę jak ektoplazma z Ghostbusters. Szybko znika, ślad po niej pozostaje mizerny, o jakimkolwiek brudzeniu szkła nawet nie ma co myśleć. Jakby to nazwał mój wewnętrzny hejt: "standardzik".


Aromat jest tak nijaki, że człowiekowi przychodzą do głowy myśli samobójcze. Lagerowy, bez wyrazu, czasami nawet da się wyczuć lekkie warzywa, które się tylko nasilając podczas ogrzewania piwa. Sodomia i gomoria jakby to powiedziała babka. W smaku jest troszeczkę, ociupinkę słodowe. Panuje powszechna eurolagerowość i nie zapowiada się aby zeszła z tronu. Nijakie i wodniste, nawet po ogrzaniu. Ma jednak jeden special thing po którym mógłbym rozpoznać to piwo z zamkniętymi oczami. Pozostawia taki dziwny posmak w ustach, drętwy, jak papier toaletowy, ten siwy - ekologiczny.

Ciemne Łagodne:


Dłuższa przerwa i zabieram się za ciemnego Księciunia. Zastanawia mnie dlaczego jest ono "łagodne", może nie ma goryczki? Cholera wie, przeca typowe ciemne piwa wcale nie są jakoś mocno inwazyjne żeby trzeba je było łagodzić... Kolorem łagodne to ono na pewno nie jest, najnormalniejsze ciemne piwo, z typowymi rubinowymi refleksami. Piana niby dziurawa ale utrzymywała się najdłużej z całej czwórki piw.


Proces wąchania zaczynamy od masełka i, tutaj zaskoczenie, czekolady i lekkiej paloności. Wszystko to jest średnio intensywne i szybko się ulatnia podczas picia ale i tak mnie zaskoczyło... pozytywnie. Jest nadzieja? Przyznam się szczerze, że podczas pamiętnego sylwestra wypiłem chyba tylko jedno ciemne i w ogóle nie pamiętam swojej reakcji. W smaku na początku dość słodkie ale tak bliżej miodu goryczkowego niż zwyczajnej słodyczy. Później staje się lekko palone i nawet czekoladowe. To nadal Książęce?! pomyślałem. Całość jest na pewno z profilu słodka ale te niuanse smakowe są bardzo przyjemne. Minusem jest nagazowanie, które jest stanowczo za wysokie. No i brak goryczki... w sumie, trochę się zagalopowałem z tym podnieceniem.

Czerwony Lager:


Ostatnie z całej gromadki premium lagerów od KP. Wypite bodajże przedwczoraj, zaraz przed eksterminacją gniazda os, które się zadomowiły w mojej altanie pomiędzy dachem a sufitem. Pewnie podświadomie wziąłem piwo co bym za bardzo nie czuł ukąszeń. W kuflu mamy czysty bursztyn z dość wysoką pianą. Cholernie się pieniło, tak samo szybko opadało. Do każdego zdjęcia dolewałem trochę z butelki. A te dziury... bleh.


Aromat tego piwa można sobie zmaterializować w myślach, czysta miedź. No może coś bardziej ostrego, mianowicie gwoździe. Metaliczności towarzyszą gotowane warzywa, istny double kill! To jest w ogóle możliwe w piwie? Całość jest na szczęście nikła więc jak człowiek jakoś specjalnie nie będzie wdychał nosem to tego nie poczuje. "Wyważona goryczka" grzmi napis na etykiecie... bardziej gwoździsta bym powiedział. Jest średnio intensywna i na szczęście szybko się ulatnia. Jakby się wstydziła swojego pochodzenia. Ogólnie słodowe, średnio słodkawe. Gdzie w tym jest choćby odrobina karmelu? Nie wiem, może pomylili go z tym żelazem. Zgagorobne jak to ja lubię mówić, bleh. Nagazowanie średnie do wysokiego.


I co ja mam teraz zrobić? Na 4 piwa jedno okazało się pijalne i na pewno wrócę do niego przy grillu, oczywiście gdy nie będę miał nic lepszego. Szczerze mówiąc nie wierzę, że te piwa tak smakowały przy okazji pierwszej warki. Większość z tych wad na pewno wyczułbym nawet przy okazji sylwestra. Według mnie straciły formę przez swój staż na rynku. Hejt na koncerny znowu górą i z jednej strony jest mi trochę przykro. W końcu dostałem je w prezencie z książką. Z drugiej jednak strony trzeba być obiektywnym, chociaż pewnie i tak powiecie, że Ciemne oceniłem wyżej żeby nie było pełnego żalu. 

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

2 komentarze:

  1. Ciemne smakuje nie tylko Tobie. Smakuje też mi, i dużej ilości moich znajomych. Często przy meczyku w knajpie je nabywam (dosłownie, gdy nie ma nic lepszego)(pomijając, że w cenie podporządkowanej bardziej dla craftu, niżby koncernu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciemne -moim zdaniem bardzo dobre.Jak było w Biedronce w dobrej cenie-kupiłem ze 40 konserw:) Przyjemne piwo. Ryżowe-nie może być za zimne-czuć wtedy delikatne chmiele-bardzo lekkie ale pijalne. Zdecydowanie przyjemne. Pozostałe wypiłem raz-więcej nie wrócę:) Jest jeszcze jedno Burgundowe-tez raz wypiłem:)
    javiki

    OdpowiedzUsuń


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com