Śledź mnie na:

Hypnohopus (Birbant, Szpunt i Flov)



By  Piwny Brodacz     18.4.21    Tagi:,,,,,, 

 


Starość nie radość, a młodość nie wieczność. Już nie pamiętam od kiedy mam tę puszkę kooperacji browaru Birbant, Szpunt i Flov. Zapewne leżała tam dość długo, bom już trochę przesycony wszelakimi hazy IPAmi, czy też new englandami...


Nadszedł jednak i na nią czas, za co zapewne na wiadomojakichgrupach ukrzyżowaliby mnie. Przecież takie piwa powinno się pić świeże! Mam dziwne wrażenie, że nic mu się nie stało. A że piję piwo według własnego widzimisię... to akurat mi podpasowało po rowerze.



Jak Flov robi etykietę, to wiadomo że będzie grubo. Nie dość, że mieni się na wszystkie strony to jeszcze mamy typową grafikę/sylwetkę z dawnych serii birbantowych. Nikt nie przejdzie obok tego obojętnie. Piwo jest zmętnione, takie mleczne wręcz, jak jakieś proper hazy. Kolor pomarańczy, lekko wybielony. Piana na prawie 2 palce, szybko się redukuje do słabego kożucha. Dobrze się jednak trzyma ścianki szkła.



Zadziwiające jest to, że im człowiek robi się starszy, tym dłużej czeka na aromat w piwie... i to też w IPAch. Po ogrzaniu Hypnohopusa wyłaniają się iście soczkowate zapaszki. Pełnia owoców tropikalnych, jakieś grapefruity, dużo mango, brzoskwini i chyba papai. W tle nuty pomelo i o dziwo nafty, chyba, że to mój nos szwankuje po rowerze akurat. Nie zmienia to faktu, że trzeba na ten aromat poczekać, bo o dziwo z puszki to tak średnio z nim było.


O proszę, dobre zdziwko na początek. Mimo dość wysokiego ekstraktu całość jest rzeczywiście "juicy". Ciałko owszem jest, ale nie zapycha jak przy niektórych NEIPAch. Fajnie kremowe, ze średnim wysyceniem. Pierwszy łyk to rzeczywiście... soczek. Taki mandarynkowy, z nutą mango i brzoskwini. Dopiero kolejne przypominają bardziej piwo, z delikatną podbudową pszeniczną i większymi skojarzeniami chmielowymi. Goryczka średnia, momentami niska. Mogłaby być wyższa, chociaż rozumiem, że to przecież new england. Finisz mnie zaskoczył, jak zając w lesie dzisiaj na ścieżce rowerowej. Jest... gorzkawy, wytrawny. Chce być owocowy, ale wychodzi mu tylko profil albedowy, taka trochę skórka od pomelo połączona z delikatną pestką. Jak ktoś lubi ten styl to polecam. Kooperacja Szpunta z Birbantem dość dobrze go odzwierciedla. Całość nie jest przesadnie słodka, a po prostu owocowa.


----------


Styl: DDH Double Juicy IPA

Alk: 7,6% Obj.

Ekstrakt: 19,1°

IBU: b/d

Skład: słód (jęczmienny, owsiany), płatki (owsiane, ryżowe), chmiel (Citra, Nelson Sauvin, Vic Secret, Azacca), drożdże WLP067.

Do spożycia: 12.11.2021


Facebook Browaru

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com