Śledź mnie na:

Nocturna (Birbant)



By  Piwny Brodacz     25.2.21    Tagi:,,,, 

 


Odkryłem ostatnio bardzo niepokojącą rzecz. Mianowicie oprócz przyciągających oko etykiet, mój portfel uszczuplają też... puszki. Przychylniej patrzę na piwo w amelinium niżeli w butelce. To nie jest zgodne z Duchem Craftu do jasnej cholery!


Ale na serio, wolę puszki. Są ładniejsze i wygodniejsze. Tylko pytanie brzmi: kupilibyście Imperatora z Pinty w puszce? Jakiś taki niesmak jest nawet na samą myśl, co nie? Swoją drogą mam obie tegoroczne wersje, pewnie je otworzę za jakieś pół roku... Ale o czym my tutaj... aaa tak, Birbant i ich najnowsze, ciężkie dziecko.



Birbant potrafił odnaleźć się w nowych realiach graficznych jak mało kto. Każda ich puszka wygląda zajebiście. No popatrzcie tylko na tę grafikę i otoczkę (zastosowanie mixu matowego tła i odblaskowego). Co prawda sam papier przyciąga odciski palców jak magnes, no ale tak to już jest. Piwo jest czarne, nieprzejrzyste. Piana z początku wysoka i drobna, szybko redukuje się do kożucha z bardzo porządnym lacingiem na ściankach.



Mimo uwalonych palców smarem (i węglem w dodatku) czuć wyraźnie, że Nocturna nie będzie owijać w bawełnę. Kontrastowo do drugiego piwa z tej serii. Co zabawne, na pierwszym planie czuć przyjemną czekoladę, lekko mleczną i kokos. Kawa pojawia się dopiero gdzieś w tyle, przyjemnie komplementując całość. 


Nooo, tutaj czuć ciałko mimo już trochę passe 24,5° Plato. Fajnie oblepia przełyk i jest dość nisko wysycone. Powtórki z aromatu nie ma, bo kawa przejmuje pałeczkę. Jest wyraźna, ale nieinwazyjna w smaku. Zdaje się być średnio palona i może delikatnie owocowa. Wróćmy jednak do piwa, bo tam grasuje czekolada, tym razem gorzka i kokos. Szczerze to dziwię się mocno, że udało im się z niego tyle wycisnąć bez aromatów. Po ogrzaniu wchodzi dość dużo palonych słodów, co mnie uradowało niezmiernie. Goryczka średnia, raczej krótka i delikatnie ziołowa. Na finiszu głównie palone ziarna kawy i raz po raz uderzenia gorzkiej czekolady. No nie jest to słodka końcówka, to temu piwu trzeba przyznać. Takie przyjemne "z buta w twarz" na koniec można powiedzieć. Ogólnie całość nie jest jakoś masakrycznie zacukrzona. Jak dla mnie balans został zachowany idealnie.


----------


Styl: Imperial Stout with Coffee and Coconut

Alk: 10,2% Obj.

Ekstrakt: 24,5° Plato

IBU: 3/6

Skład: słód (pale ale, czekoladowy, pszeniczny, cafe, cafe light, black, maltodekstryna: pszeniczny), płatki owsiane, laktoza, chmiel, kawa Kyoto Mexico Finca El Olmo, kokos, drożdże.

Data rozlewu: 18.11.2020

Facebook Browaru

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com