Śledź mnie na:

Candy Shop Nut Cake (Deer Bear)



By  Piwny Brodacz     25.2.19    Tagi:,,,,, 

No i znowu mamy piwo, które na sto procent podzieliło parę osób. Oto browar Deer Bear, nazywany przez niektórych polskim Omnipollo, wprowadza na rynek kolejne piwo z aromatami (tak na 90%) nie wspominając o nich nawet na kontrze. Ja nie wiem... browary rzemieślnicze (szczególnie takie jak Deer Bear) powinny już zrozumieć, że ich piwa piją ludzie, którzy akceptują takie eksperymenty...

Ale nie, najlepiej ukrywać się z tym jak gimbaza, która przemyciła Leszka w puszce do kina. Sam nawet nie wiem dlaczego aż tak mnie to denerwuje. Może dlatego, że polski craft nadal nie potrafi się zdecydować na to, jaki chce być i stara się za wszelką cenę być choć po części poprawny politycznie? Ekhem... wracając do piwa.



Deer Bear uwielbia swoje kreskówkowe etykiety, to im trzeba przyznać. Nie ma się co dziwić, bo są naprawdę spoko. Pojawia się jednak wcześniej wymieniony już problem... brak składu, jakiegokolwiek. Wolnoć Tomku w swoim domku jak to mówią, ale nie o takie crafty nic nie robiłem. Kapsel firmowy za to, bardzo ładny. Piwo jest czarne, nieprzejrzyste. Już podczas nalewania widać, że do wodnistych nie należy. Ma dość wysoką pianę, która trzyma się dzielnie. Opadając pozostawia ładny lacing na szkle.


Deer Bear umie w zapaszki, to piwo po raz kolejny to potwierdza. To już nie jest zwyczajne wąchanie, a bardziej zanurzenie nosa w rzece aromatów. Na intensywnej czekoladzie (powiedzmy, że mlecznej) góra orzechów pokrytych delikatnie wanilią. W sumie to mam dość wyraźne skojarzenia z nutellą... albo nie, bardziej z jakimiś pralinami orzechowymi. Te takie w złotku... ferero roszee czy jakoś tak. W tle kokosik, jakby Wam za mało przyjemnych doznań było.

Dlaczego mam tylko jedną butelkę? Jak to mawiał wieszcz youtubowy: ku... dlaczego?! Nut Cake jest wręcz idealnie gęsty i oblepiający z takim przyjemnym odczuciem à la kogel-mogel. Wysycenie niskie. W smaku trochę inna postać czekolady. Już nie jest tak wyraźnie mleczna, aczkolwiek dalej pozostaje bardziej słodka niżeli gorzka. Fajnie łączy się z nią  kawa, która w tym przypadku gra rolę dopełniającą. Są też orzechy, z naciskiem na migdały i kokos. Wszystko ślicznie dopasowane i zgrane ze sobą. Jak pieczone żeberka premium od Zyguły w sosie miodowym. Goryczka zaskakująco wyraźna, bardzo dobrze kontruje słodycz piwa. Taka delikatnie palona, szybka i efektywna. Na finiszu zdecydowanie wytrawniej, co zadziwia przy mocno słodkim profilu piwa. Głównie kawa zbożowa, kokos i wanilia. Podsumowując krótko i zwięźle... Ferrero Rocher (tak, wiem jak to się pisze) w płynie, i to z idealnie ukrytym alkoholem.

----------

Styl: Imperial Stout
Alk: 10% Obj.
Ekstrakt: 24°
IBU: b/d
Skład: zawiera słód jęczmienny (serio?)
Do spożycia: 15.12.2020

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com