Śledź mnie na:

The Blogger 2017 (Brokreacja) leżakowany'ish



By  Piwny Brodacz     6.11.18    Tagi:,,,, 

Chciałoby się rzec: witajcie ponownie! Jakoś tak jednak dziwnie to brzmi. Przecież nigdzie nie wyjechałem. Po prostu... na blogu było pusto (co innego na fejsie). Przyczyna? A żeby to jedna. Między innymi problemy zdrowotne (nie, nie związane z alkoholem). Może Wam o tym napiszę w innym wpisie. Teraz zajmijmy się rzeczami ważnymi, czyli craftem.

Jurek wrzucił ostatnio nową etykietę piwa Blogger 2018, która delikatnie rzecz ujmując nawiązuje do pewnych... problematycznych zachowań pewnego/pewnych blogerów. Ot taka łatka przypięta nam w tym roku. Tyle dobrze, że teraz postanowili uwarzyć coś normalnego i zwyczajnie pijalnego (czeską dziesiątkę). Z tej okazji (i z racji tego, że nie będzie mnie na premierze) postanowiłem otworzyć zakurzoną butelkę monstrum uwarzonego przez brać blogerską w roku poprzednim. Czy umrę i znowu mi się odechce blogowania? Zobaczymy.



Co jak co, ale Brokreacja ma naprawdę spoko etykiety. Ta nawiązuje do granatów piwnych, z którymi borykamy się w crafcie do dziś niestety. Kapsel firmowy, za dużo na nim pierdół w postaci napisów według mnie... przecież takie fajne logo mają chłopaki. Piwo ma szalony, rudy kolor i zero piany. Nie jest też za bardzo zmętnione, ale to dzięki temu, że stało zapomniane w piwnicy.


Nie spodziewałem się, że zapach utrzyma się tak dobrze po roku. Widać to szczególnie po tym, jak wypala mi gałki oczne właśnie w tym momencie. Nie ma mnie kto zdzielić po łbie tak jak Pani z chemii na laborkach... GDZIE PCHASZ TEN NOS?! Wracając do piwa... mamy tu bardzo dojrzałe, a nawet już lekko fermentujące owoce. Raczej nie jest to kiwi, a bardziej jakaś brzoskwinia, pomarańczka czy nawet mandarynka. Są też spalone kable, całe mnóstwo. W tle naprawdę delikatna skórka od chleba. Wiecie co mnie jednak najbardziej zaskoczyło? Jak to ze sobą nie walczy... Całość dziwacznie współgra ze sobą.

Roczne odstanie na półce dało efekt i cały syf opadł na dno. Może mi się tylko tak wydawać, ale dzięki temu nie czuć tak bardzo ciałka. Owszem jest go trochę, ale tak na moje kubki smakowe poniżej 20 Plato. Wysycenie dość niskie, za niskie nawet jak na tak... skondensowane piwo. W smaku... dalej wypala, ale już nie tak jak rok temu. Pierwsza myśl: "no rzeczywiście coś to ma z Laphroaiga". Spalone kable dominują, ale tak delikutaśnie. Owoce prężnie próbują się przebić (tutaj znowu brzoskwinia z pomocą moreli). Pomaga im w tym woń fermentacyjno-alkoholowa (taki nowy typ perfum), która o dziwo wydaje się być nad wyraz przyjemna... Karmel pojawia się to tu, to tam, ale w naprawdę marginalnych ilościach. Szeroko pojętą podstawą jest skórka od chleba, ale także mocno przykrywa wcześniej wymienionymi delikwentami. Goryczka... bardzo niska, momentami ledwo co wyczuwalna. Przydałaby się wyższa, albo chociaż zastąpiona jakimś kwaskiem na przełamanie. O czym ja w ogóle piszę? Przecież to piwo to monstrum uwarzone dla jaj. Aaanyway... Na finiszu robi się trochę spokojniej. Zostają tylko słone, spalone kable. Tak tak, dobrze przeczytaliście. To dopiero tutaj wychodzi dodana sól. Degustowanie tego zajęło mi coś lekko ponad godzinę. Po roku naprawdę da się to pić.

----------

Styl: Ultra Islay Barrel Aged Salty Kiwi and Cocoa West Coast White Bitter
Alk: 10,2% Obj.
Ekstrakt: 24°
IBU: 75
Skład: słód (Maris Otter, Pale Ale, Crystal, Carafa Special typ III, Pszeniczny), chmiel Magnum, puree z kiwi, ziarna kakaowca, sól, drożdże.
Do spożycia: 13.11.2018

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com