Śledź mnie na:

Dziki Kot z Berehów (Ursa Maior)



By  Piwny Brodacz     3.8.18    Tagi:,,,,, 

Znowu nadszedł ten dzień w roku, gdy mój znajomy przywozi mi najnowsze piwa z browaru Ursa Maior, bo akurat wrócił z wojaży bieszczadzkich. Wszyscy pamiętamy shitstormy z ich udziałem, ale czas leczy rany i chyba wszystko już gra w relacji browar - reszta świata craftu. A przynajmniej mam taką cichą nadzieję.

Dziki Kot z Berehów to piwo szczególnie ważne, bo część kasy ze sprzedaży idzie na cele charytatywne. Tym bardziej człowiek ma nadzieję, że będzie... no chociaż pijalne. Mój wewnętrzny chochlik nie śpi jednak. Bo jeśli piwo ma trafić do mas i sprzedać się w jak największej ilości to zazwyczaj jest robione na pół gwizdka co nie? Tak nas doświadczenie nauczyło. Chodzi o to, co by tych mniej craftowych klientów też zaciągnąć. 



Etykieta (jak każda Ursy z resztą) jest mega przyjemna dla oka. Fajny, kredowopodobny papier, niespotykany kształt, no i ta grafika. Tym razem jest to praca plastyczna podopiecznej fundacji, na którą przeznaczana jest część dochodów ze sprzedaży. Kapsel firmowy jak zawsze spoko. Samo piwo ma ładny, ciemnozłoty kolor i jest delikatnie zmętnione. Piana wysoka, trochę dziurawa. Trzyma się jednak dzielnie pozostawiając niewielki kożuch do samego końca.


No... mało czuć. Aż mnie taka niemoc chwyciła. Bo człowiek chce dobrze, ma pozytywną energie... a tu nie ma z czego brać inspiracji do pisania. Tak na dobrą sprawę aromat pojawił się może na parę sekund, zaraz po przelaniu piwa do szkła. Potem znikł, tak po prostu. Szkoda, bo było to całkiem fajne połączenie owoców (tutaj głównie gruszka, ananas i pomarańcza) i herbatnika. Potem były już tylko lekko gotowane warzywa i nicość. 

W smaku trochę lepiej pod względem intensywności, ale cholera... z całą resztą jest kiepsko. Ciałko takie jakiego byście się spodziewali po tym ekstrakcie. Czuć coś, ale nie zapcha Was za szybko co w sumie jest nawet fajne jak na takie belgijskie wannabe. Wysycenie średnie, też całkiem dobrze dobrane. Problem jest w smaku... belgijskość przejęła władzę i to niestety nie w najlepszym stylu. Jest owocowo, pomarańcze, gruszka, mandarynki, te klimaty. Niestety czuć, że już stanowczo za długo leżały na słońcu i to psuje cały odbiór piwa. W dodatku pojawia się lekko denerwująca nuta alkoholowa. W tle delikatna pieprzowość i tostowo-herbatnikowa słodowość. Goryczka wyczuwalna, ale jakaś taka męcząca. Dziwne, bo przy tak mulących doznaniach powinienem jej wyszukiwać z utęsknieniem. Zdaje się mieć delikatnie ziołowy profil. Finisz nijaki, trochę pieprzowy, trochę herbatnikowy. Jakby nie patrzeć kontynuuje maksymę życiową tego piwa: być mulącym i na swój sposób bez wyrazu. Nie wiem... naprawdę chciałem jak najlepiej. Z kija na miejscu było podobno bardzo smaczne. Niestety Dziki Kot z butelki jest cholernie męczącym piwem, a weźcie pod uwagę to, że wziąłem poprawkę na styl. 

----------

Styl: New Belgian India Pale Ale
Alk: 6% Obj.
Ekstrakt: 15,5% Wag.
IBU: b/d
Skład: słód (jęczmienny, pszeniczny), chmiel, drożdże.
Do spożycia: 31.10.2018

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com