Śledź mnie na:

Single Citrus Smoothie (Piwojad)



By  Piwny Brodacz     23.6.17    Tagi:,,,, 

Aj waj! Lasy kradnooo. Takie okrzyki można usłyszeć w wielu miejscach w Polsce. Akcja #lexszyszko okazała się być idealnym paliwem dla gniewu żądnych krwi ekologów. Tylko, że ci sami ekoterroryści są prawdopodobnie odpowiedzialni za większą wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej... przeciwko której teraz znowu protestują. Pamiętajcie, kij ma zawsze dwa końce, a medal dwie strony.

No ale nie ma się co wgłębiać w ten temat, bo mnie jeszcze od pisowców wyzwą (jakby to miało jakikolwiek związek z jakąkolwiek partią). Zacząłem ten wątek tylko dlatego, że dzisiejsze piwo wypiłem na około 50 arach świeżo wyciętego drzewostanu. 


Trzy planety z naszego układu słonecznego muszą się ułożyć w idealnej formacji żeby człowiekowi udało się zrobić zdjęcie (pod słońce) tej butelce. No, ale ładna jest to trzeba chłopakom wybaczyć. Piwo też fajnie się prezentuje, nawet w plastiku. Intensywny pomarańczowy kolor, równe zmętnienie i lekko zbielały odcień od laktozy. Piana trochę słaba i szybko redukująca się, ale w tej duchocie jakoś mi to nie przeszkadzało.


Ohoho, mandarynki i pomarańcze mogłyby robić za bezkarkowych bodyguardów na wiejskiej potupaji. Taką mają moc w aromacie. Są takie... czyste i to w dodatku bez skojarzeń z multiwitaminą. Bardziej przypominają też miąższ niż skórkę. Gdzieś w oddali czuć też słodycz mleczną. Delikatną, ale zawsze. 

Prawdziwa petarda odpala się jednak po wzięciu pierwszego łyku. Człowiek głupieje, bo nie wie czy w ręku trzyma piwo, czy może lekki shake (ewentualnie gęsty sok owocowy). Browar nie przesadził nadając mu nazwę Smoothie. Czuć ciałko, a całość jest mega gładka i aksamitna. Co zaskakujące. jest też mega soczyste i orzeźwiające... i to przy dość niskim jak na IPA wysyceniu. W smaku słodkie, ale broń Boże nie mdlące. Czuć, że jest to słodycz od owoców (tutaj głównie mandarynki i pomarańcze) wspomagana laktozą. Goryczka na niskim poziomie, wyraźnie grapefruitowa. Hopheadzi się pewnie zawiodą, ale przecież to miała być "słodka" IPA więc wszystko się zgadza. Finisz zadziwiająco zestowy. Cytrusy pełną gębą z bardzo delikatnym kwaskiem. Głównie dlatego, że laktoza ucichła pod koniec oddając pole mandarynkom, pomarańczom i minimalnemu grapefruitowi. Cholernie podoba mi się to, że chmiele robią za dopełnienie czystej cytrusowości zestu i soków, a nie tak jak u większości polskich rzemieślników za główną atrakcję piwa.

----------

Styl: Sweet IPA
Alk: 5,6% Obj.
Ekstrakt: 15,4°
IBU: b/d
Skład: słód (jęczmienny, pszeniczny), płatki owsiane, laktoza, chmiel, drożdże, zest z pomarańczy, sok (pomarańcza, mandarynki, grapefruit).
Do spożycia: 22.12.2017

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com