Śledź mnie na:

Niezłe Ziółko (Piwoteka)



By  Piwny Brodacz     6.7.15    Tagi:,,, 

Jestem osobą, która lubi gdy rzeczy martwe działają jak powinny. Komputer zawsze składam sam, mogę śmiało napisać, że znam się na tym i wiem jak go schłodzić żeby nawet w taki upał nie mieć z nim problemów. Niestety... w sobotę zaczął się maraton resetów i zwiech. Jak coś co ma średnią temperaturę podzespołów w granicach 35'C może się samoczynnie resetować?

Zacząłem wyciągać i sprawdzać elementy ze środka, moim zdaniem głównym winowajcą były kości RAM. Co prawda jedna z nich miała jakieś minimalne problemy z obsługą danych ale problem pozostał nawet gdy wyeliminowałem wadliwą kość. Zaczął się mecz Polska vs USA a ja dalej nie znalazłem rozwiązania… olałem temat. Chwyciłem pierwsze piwo z półki i poszedłem przed TV. Dopiero w niedzielę okazało się, że prawdopodobnie nie była to wada sprzętu ale... softu. Chrome. Używam tej przeglądarki od samego początku i nigdy nie miałem z nią problemów. Google ostatnio zmieniło w niej parę rzeczy i z tego co widzę to ona była źródłem wszelakiego zła. Trochę szkoda... witaj Firefoxie.


Czemu ja o tym? To nie jedyna rzecz, która zawiodła mnie tego wieczoru... ale o tym za chwilę. Spójrzmy lepiej na nowe etykiety Piwoteki. Załoga zrezygnowała z wcześniejszych, dość tanich czasami pomysłów i postanowiła ujednolicić szablon. Trzeba przyznać, że wyszło im to fajnie. Krótkie teksty wmieszane w białe sylwetki przypadły mi do gustu, nie śmierdzą za bardzo typowymi (i zazwyczaj tandetnymi) "morskimi opowieściami". Niektórym jednak cały obrazek może się wydawać dość zagmatwany... mi się jednak podoba. Piwo ma kolor złota i jest prawie że klarowne. Ma dość duży problem z pianą, tworzy się cholernie niska i znika całkowicie po chwili.


Pierwszy niuch i jakoś się wybitnie ziołowo nie poczułem... Zacznijmy jednak od początku, intensywności tutaj brakuje tak samo jak brakowało chęci naszym siatkarzom w drugim meczu z USA (głównie przez dwa pierwsze sety). Najbardziej wyczuwalna szałwia (dodana z resztą przez browar) wspomagana dodatkowo przez lekki pieprz. Nic więcej... trochę szkoda, liczyłem na potężne ziołowe uderzenie. Żeby nie być jednostronnym muszę wspomnieć, że mimo daty przydatności do końca sierpnia nie jest ono pite "świeże" (chyba, że to druga warka o której nie wiedziałem). Aromat ziół mógł mocno się zredukować. W smaku jest o wiele bardziej wyraźne ale zacząłem się powoli zastanawiać czy to jednak duża zaleta (w tym momencie set dla Polski). Lekka słodowa słodycz wręcz przygnieciona przyprawami. Jest pieprzowo (według mnie nawet trochę za mocno jak na saison) i ziołowo (tutaj najbardziej wyczuwalny rozmaryn). Goryczka ledwo co wyczuwalna i bardzo krótka, nie ma siły się przebić przez to całe zielsko. Finisz wytrawny, tutaj znowu dominuje pieprz. Jak bardzo lubię belgijską przyprawowość w piwach tak tutaj nie bardzo mi się podoba. Przyprawy zjadły całą resztę smaków na śniadanie, nie dzieląc się z nikim w dodatku. Brakowało mi owoców (głównie cytrusów) czy choćby nawet lekkiej kwaskowatości. Mimo tego piwo jest pijalne, dobrze nagazowane i orzeźwiające... no chyba, że za bardzo się Wam ogrzeje, jak mi. Wtedy ta cała przyprawowość robi się po prostu mdła i człowiek się zwyczajnie męczy spijając je do końca. Podsumowując da się je wypić i to nawet z przyprowową przyjemnością (jeżeli jesteś szybki/a przy tej pogodzie) ale mam nieodparte wrażenie, że coś po prostu nie pykło podczas warzenia. Tak samo jak nie pykła nam przewaga w czwartym secie i przewaliliśmy go przegrywając cały mecz 1:3. Dobrze, że nie ma to znaczenia po piątkowej wygranej.

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com