Śledź mnie na:

Lili Fontelli (Piwoteka)



By  Piwny Brodacz     29.7.15    Tagi:,,, 

Dobra, bierzemy się do roboty. Postanowiłem pozbyć się wszystkich wpisów roboczych na blogu. Większość z nich czeka już od dłuższego czasu na opisanie a ja ciągle piję nowe piwa więc lista się cały czas wydłuża... Dlatego postanowiłem nie pić nowych craftów póki się nie pozbędę tych zaległych. Wiadomo, najlepiej się opisuje na świeżo ale z moim trybem życia jest to dość trudne do wdrożenia... spinamy jednak poślady i jedziem z tym śledziem.

Pszeniczne z Piwoteki zabrałem na zlot motocyklistów odbywający się akurat w pobliskim Łagowie. Nie miałem nic innego pasującego akurat na tę okazję, jechałem rowerem więc porterów czy innych wysokoprocentowych trunków nie mogłem spakować do plecaka. Po ponad godzinie chodzenia i oglądania stalowych smoków z przyjemnością schowałem się na podwórku ciotki i w spokoju, na idealnie przystrzyżonej trawce otworzyłem butelkę.


Tak jak wspomniałem przy Niezłym Ziółku nowe etykiety Piwoteki bardzo mi się podobają. Mam nadzieję, że nie wrócą już do tandety i każde ich nowe piwo będzie miało taką właśnie oprawę graficzną. Piwo w szkle mnie... lekko zaskoczyło. Jest ciemniejsze od znanych mi pszenicznych, może to za sprawą tych kwiatów? Kolor miedziany z takim odcieniem znanym z piw żytnich. Podobny jest też poziom zmętnienia, tutaj jest on jednak gładki i bez widocznych farfocli. Piana może i nie urosła za wysoka ale za to trzymała się bardzo długo i była w większości drobnopęcherzykowa. Warte uwagi też jest wysycenie, które bardzo fajnie wędruje po ściankach szkła.


Patrząc na istny korek rowerów wodnych na jeziorze zacząłem wąchać i według mnie, nie ma w tym piwie nic specjalnego. Chodzi mi głównie o dodatki kwiatowe, Lili Fontelli pachnie po prostu jak najnormalniejsza pszenica. Nie oznacza to, że piwo jest nudne, wręcz przeciwnie. Mamy bardzo wyraźne bananowe nuty połączone z goździkiem i odrobiną gumy balonowej. Nie zabrakło też zbożowych zapaszków. W dodatku całość jest trwała i towarzyszy nam przy każdym łyku.

Co do wrażeń organu dolnego zwanego potocznie ustami i potem przełykiem... jest cholernie orzeźwiająco i pijalnie. Mimo dość mocnego ogrzania piwo nie straciło na wartości. Co najlepsze dopiero w ustach pojawiają się kwiaty. Znany wszystkim banan z domieszką goździka jest wręcz okrążony przez armie złożoną z róży, nagietków, fiołków, nasturcji i chryzantem (nie jestem jednak w stanie ich wyszczególnić po kolei). Mamy nuty dość słodkie, nektarowe jak i płatkowe. Jedliście kiedyś kwiaty dodawane do dań w restauracjach? O tym właśnie mówię. Oczywiście są to smaczki drugoplanowe, to pszenica siedzi na tronie. Goryczka marginalna ale w pszenicy o nią nie chodzi przecie. Finisz kwaskowaty, zbożowy. Wysycenie wysokie, fajnie drażni podniebienie. Dość treściwe, jak na pszenice przystało ale mimo tego jest cholernie pijalne i nie czułem się jakoś szczególnie zapchany. Jest też słodsze od większości piw tego stylu dostępnych w naszym kraju (zapewne przez kwiaty) ale jako taki balans pomiędzy słodyczą a wytrawnością został zachowany. Na pewno sięgnę ponownie po Lili Fontelli przy kolejnej okazji. 

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com