Śledź mnie na:

Królewska Piwoteka (Piwoteka & Jan Olbracht)



By  Piwny Brodacz     10.1.15    Tagi:,,,,, 

Mówi się, że najlepsze na zimę są piwa ciemne, portery w szczególności. Sam tak uważam i podtrzymuje tę piękną tradycje kiedy tylko mogę. Ostatnimi czasy jednak browary próbują zakłócić mój spokój ducha dorzucając do czarnego złota wszelakiej maści wynalazki amerykańskie. Jak dobrze wiecie przeszła mi podnieta na tropikalną rewolucję i martwi mnie taka kolej rzeczy. Owszem czasami lubię sobie wypić AIPA czy inne IPA ale gdy amerykańscy najeźdźcy niszczą idealną parę suszonych owoców i czekolady/kawy… no lekko mi oko zaczyna skakać przez tik nerwowy muszę przyznać. 

Dlaczego ja o tym? Ano dlatego, że Piwoteka i Jan Olbracht twierdzą, że ich nowe kooperacyjne piwo, pszeniczny koźlak dubeltowy, idealnie pasuje do chłodnych, zimowych wieczorów. Nawet wysłali paru blogerom (w tym waszemu uniżonemu) paczkę w stylu dary losu co by się mogli o tym przekonać. No to co, siup w ten dziub?


Jak widzicie na zdjęciach etykiety nie ma co oceniać gdyż w momencie wysyłania panowie nie mieli jeszcze wydrukowanych tych właściwych. Mimo tego etykieta zastępcza posiada dużo informacji, nawet wymienili głównych piwowarów z nazwiska i imienia. Mamy też informacje, że jest to połączenie receptur Córy Koryntu i Ślepego Maksa, jak wiecie ten drugi średnio mi podszedł. Wracając jednak do gwiazdy wieczoru, jest o wiele jaśniejsza niż sobie ją wyobrażałem. Ma złoty kolor, może trochę wchodzący w pomarańcz. Zmętnienie duże, gładkie, aczkolwiek na spodzie utworzyły się prześmieszne smugi (zdjęcie na końcu). Piana z początku wysoka na dwa palce zredukowała się dość szybko do dość grubego kożucha.


Pierwszy niuch i pierwsze uderzenie. Aromat jest wyraźny, mocny, słodowy. Skórka od chleba, dość pokaźnych rozmiarów. Jak udo dziołchy wiejskiej, która okazuje się być mistrzynią okręgu w kiszeniu kapusty w beczce. Fest baba z parą w nogach. Zaraz po tym ciemne owoce, suszona śliwka i winogrono. Jest też trochę przypraw, w sumie to głównie goździk. Wisienką na torcie jest szczypta przyjemnego alkoholu. Całość tak wypychająca aż nos rozrywa, proper stuff mate. Zniecierpliwiony biorę pierwszy łyk i... od czego by tu zacząć? Może od tego, że jest grubo. Bogactwo słodowe, chlebek, banan, spora ale nieprzytłaczająca ilość goździka, pszenica. Ciemne owoce robią bardziej za statystów ale ich role mogłyby być równie oskarowe. Śliwka, rodzynki i winogron są z łatwością wyczuwalne. Z początku słodkawe szybko robi się wytrawne i lekko cierpkie pod koniec. Alkohol w minimalnych ilościach bardzo dobrze spaja całość. Nagazowanie średnie do niskiego co tylko jeszcze bardziej rozleniwia. Goryczka na bardzo niskim poziomie, co akurat w tym stylu nie dziwi. Jest mocarnie, treściwie i słodowo ale wbrew pozorom (i trochę dzięki alkoholowi) piję się szybko (ekhem, zdradliwie, ekhem) i przyjemnie. Gdzie jest mój fotel bujany?!

WWW

Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com